Relacje » ŻARowe błądzenie czwartkowe ;), 18 września 2008
Trasa wycieczki: Oliwa -
Pachołek -
Niebieski Szlak -
ul. Reja -
sopockie molo -
Paszcza Lwa
ŻARowe Błądzenie Czwartkowe
ŻARówki w akcji
Poranna kawa w szitboxie, babskie pogaduchy i... szybki plan na wieczór. Skoro jest czwartek i nie pada, należy zorganizować czwartkowe błądzenie, tym razem w żeńskiej odsłonie ;) Założyłam więc wycieczkę - pierwszą na forum RwM - totalny bezplan jak na klasyczne błądzenie przystało :) Pozytywnie nastawiona, zamocowałam lampkę do roweru, do sakw wrzuciłam czołówkę (błądzenie zobowiązuje) i zabrałam rower na spacer. Ktoś tam na Górze zauważył chyba przyschnięte błotko na mojej ramie, bo przed wycieczką postanowił zafundować mi zimny prysznic ;)
2+3, dlaczego mnie to nie dziwi?
Jak na przykładną ŻARową wycieczkę przystało, przy bramie parku oliwskiego stawiły się dwie panie (niecierpliwa i ja) oraz trzech panów (Łukasz-ewski, Dino oraz spóźniony Mario). Krótkie pogaduchy, dokręcanie śrubek, namierzanie Maria, no i w końcu nieuniknione pytanie: "To dokąd jedziemy?" :)) Najlepiej przygotowany okazał się Rafał, który po raz pierwszy wybrał się na RwMowe rowerowanie (i od razu trafił na taką fajną wycieczkę - szczęściarz ;)))) Szybka narada nad mapą i decyzja: Pachołek, niebieski szlak do Sopotu, pokręcimy się po ul. Reja, a potem... gdzie nas koła poniosą ;) W czasie, gdy my debatowaliśmy nad trasą dotarli do nas Agnieszka i Satan, mieli już jednak kilka km na liczniku, pomknęli więc w swoją stronę.
Góra, dół i znowu góra - na niebiesko
Podjazd na szczyt Pachołka to niezła rozgrzewka. Jak słusznie zauważył któryś z Panów, to wycieczka ŻARu, więc musi być gorąco ;) Obiecywałyśmy błądzenie, ale o lajcie mowy nie było ;)) Pod wieżą widokową ekipa zarządziła krótką przerwę na uzupełnienie płynów i oddech, a Mario i ja skorzystaliśmy z okazji i bryknęliśmy na szczyt wieży, podziwiać panoramę miasta. Żeby jednak nie pozwolić ostygnąć czekającym na dole, szybko zeszliśmy na dół i pomknęliśmy wspólnie na niebieski szlak, który poprowadził nas aż na asfalcik w Sopocie. Znowu szybka weryfikacja trasy i ruszyliśmy w siną dal. Chłopacy złapali wiatr w kaski i zapomnieli, że w połowie trasy mieliśmy odbić w lewo, żeby znowu zrobić sobie pod górkę (to niecierpliwa postanowiła troszkę rozgrzać zziębniętych rowerzystów). Górka jednak szybko się skończyła i znowu byliśmy na Reja. Tym razem już bez przeszkód pozwoliłyśmy Panom nacieszyć się dłuuuuuuuuuuugim zjazdem.
Nadmorski lansik wieczorową porą
Jako że godzina wciąż była młoda, postanowiliśmy skorzystać ze sprzyjających nam okoliczności przyrody i wybraliśmy się na mały lansik przez Wyścigi na sopockie molo. Sopot nocą, szum morza, większa porcja jodu i… nasza ekipa się rozmarzyła. A że wyobraźnię mamy bujną, powstał plan wycieczki – idealnej ;)))) Pomysł jest taki: wynajmujemy cały Grand Hotel, każdy biker ma swoje pięterko i korytarze do swobodnej jazdy, każdy rowerek swój pokoik i hotelowego boya, który poleruje go miękką szczoteczką i smaruje najdroższym, pachnącym truskawkami i wanilią smarem. A potem – my do jacuzzi pełnego szampana, rowerek do jacuzzi pełnego Piccolo (bo w końcu po pijaku jeździć nie można;))) Eh… jak głupawa, to głupawa ;))))
W Paszczy Lwa
Do Łukasza dotarły tajne wieści, że sekcja piesza oczekuje już na nas w Paszczy Lwa, spięliśmy więc pedały i pomknęliśmy bulwarkiem na Jelitkowa, a stamtąd przez Żabiankę wprost do naszego ulubionego, oliwskiego lokalu. Jako że pogoda już raczej jesienno – zimowa, spotkaliśmy całą ekipę grzejącą się ciepłem kominka, herbatkami i co tam komu akurat do łapek wpadło ;))) A że w miłym towarzystwie czas płynie szybko, nagle zrobiła się prawie 22. Wówczas drzwi Paszczy się otworzyły i dołączył do nas Flash, który wracał akurat ze swojej indywidualnej wycieczki ;))) Wesołą gromadką wytoczyliśmy się w końcu z PL i wspólnie pomknęliśmy w kierunku Wrzeszcza. Tu odłączyłam od grupy, żeby w domowym ciepełku napisać tę króciutką relację, a reszta pomknęła nałykać się jodu na brzeźnieńskim molo ;))))
Dzięki za wspólny, czwartkowy wieczór i do zobaczenia gdzieś na szlaku ;)