Relacje » [bylo] rajd GER a w zasadzie to, co z niego wyszlo :-), 19 marca 2007
Jako ze pogoda w niedzielę była tylko dobra (jak powszechnie wiadomo, z pogodą na rower jest jak z piwem - może być tylko dobre albo bardzo dobre ;-) zgodnie z przewidywaniami rajd GER-u się nie odbył :) Ale że żal było zmarnować tak pięknie zapowiadającą się niedzielę (wg ICM-u już o 16ej miało przestać padać!) dość licznie zgromadzona we Wrzeszczu ekipa w skladzie 6-osobowym postanowiła w zastępstwie bryknąć się po TPK. Jako pomysłodawca trasy i ten, co prowadził na manowce, pozwolę sobie zapodać krótką relację i ubogie fotostory.
Coby zbytnio z trasą nie kombinować, wybór padł na test nowego szlaku rowerowego ze Złotej Karczmy do Gdyni. Oznakowano go już parę miesięcy temu, ostatnio pojawiły się również bardzo użyteczne tablice informacyjne z mapkami (identyczne jak te wzdłuż szlaku Gdy - Wejherowo). Przez Matemblewo wtoczyliśmy się na wysoczyznę, a dalej już za niebieskimi znaczkami, nieśpiesznym tempem przez dolinki oliwskie, Pachołek i Drogę Nadleśniczych dobrnęliśmy do Sopotu. Niestety Wojtek_z_Matarni z Danielem musieli z braku czasu ewakuować się do domu, a reszta ekipy udała się do Borodzieja na małe ognisko i konsumację kiełbas. Okazało się, że ogniska nawet rozpalać nie trzeba - liczna ekipa turystów-piechurów świętowała czyjeś urodziny, czekało na nas potężne ognicho, a gościnne towarzystwo nawet pożywieniem częstowało (do tej pory nie mogę skumać, jakim cudem nikt z nas nie skusił się na proponowane ciasto!!! spasożytowaliśmy tylko termos herbaty ;-) i zapewniało oprawę muzyczną ;)
Po paru h wygrzewania się przy ognisku ruszyliśmy dalej w stronę Gdyni, coby nie było za łatwo to wskoczyliśmy na zielony szlak w celu wturlania się pod Zajęcze i Sępie Wzgórze. Po kontemplacji pięknych widoków dalej Drogą Wielkokacką udaliśmy się do miejscówki, od której droga wzięła swą nazwę (w międzyczasie chroniąc się przed krótką acz intensywną ulewą pod wiatą na Wielkiej Gwieździe - w towarzystwie nadpobudliwego pieska rasy wyglądającej na wybitnie obronną, a raczej zaczepną :-), a w Kacu znów wskoczyliśmy na niebieski rowerowy i już trzymając się go dobrnęliśmy do Wielkiego Wykopu, czyli na budowę Trasy Kwiatkowskiego. Tu rozstaliśmy się z TPK, powrót via sklep, Bulwar Nadmorski, Polankę Redłowską i bulwary sopocko-brzeźnieńskie do Oliwy, gdzie każdy udał się w swoją stronę
I to by było na tyle z ostatniej tej kalendarzowej zimy weekendowej wycieczki :) Po TPK zrobiliśmy jakieś 50km - jak to w TPK raz w górę, raz w dół, nie stroniąc od wnoszenia/znoszenia roweru na plecach (dzięki Scott za pokazanie nowego patentu na noszenie roweru ;-)