Relacje » Niedziela na szlaku kociewskim, 29 czerwca 2008
Niedziela godzina 5.30 przeraźliwy dźwięk budzika. Trzeba wstawać. 6.00 ruszam z Emilią do Oliwy na pociąg. Koło lotniska telefon, dzwoni Janusz nie jedzie z nami. Jesteśmy na dworcu o 7.00 , kupuje bilety. Przyjeżdża Tomek z Luizą. Tuż przed odjazdem pociągu dzwoni Lidka ma „gumę” Ma jechać tramwajem na dworzec. We Wrzeszczu ładuje się spora grupa uczestników wycieczki. Gdańsk wsiadają pozostali uczestnicy. Jest ich w sumie 14. Po drodze naprawiam z Tomkiem koło Lidce, jednak okazuje się że dętka jest tez dziurawa. Naprawę pozostawiamy do Pelplina. W okolicach Tczewa zaczyna padać, jednak to tylko przelotny opad, potem mieliśmy już prawie tylko piękne słońce. 8.30 wysiadamy w Pelplinie, na peronie kleimy dętki Lidce i można ruszać do Bazyliki Katedralnej. Kilka zdjęć i w drogę do Starogardu. Po drodze zaliczamy sklep. Za Pelplinem wjeżdżamy stromym podjazdem na Górę Jana Pawła II z której roztacza się piękny widok na okolice. Dalej wzdłuż wieżycy która wiła się ukryta w gęstym lesie. Przez Lipinki Szlacheckie, Barchnowy i Owidz docieramy do Starogardu Gdańskiego. Na dłużej zatrzymujemy się na rynku. Biedny Wojtek nie mógł zakupić w żadnym sklepie kabanosów, w całym Starogardzie nie dało się kupić żadnej wędliny. Po dłuższym odpoczynku ruszamy na dworzec PKP gdzie zaczyna się szlak żółty kociewski, nim dotrzemy do Tczewa. Wyjeżdżamy z Starogardu, szlak prowadzi nas przez Las Szpęgawski dwukrotnie przekraczamy tory kolejowe. Docieramy do masowych mogił pomordowanych okolicznych mieszkańców w latach 1939 – 1945 We wsi Zduny napotykamy zarośnięty i zaniedbany stary grobowiec, przypominający kaplicę. Ruszamy dalej wzdłuż Jeziora Szpegawskiego, które może jest malownicze ale wygląda i pachnie jak oczyszczalnia ścieków. Dalej szlak wiedzie wzdłuż jeziora Zduńskiego, droga jest szutrowa twarda i szybko docieramy nad jezioro Młyńskie, gdzie mamy dłuższy postój. Po skonsumowaniu zapasów ruszamy dalej do Tczewa i tutaj mamy poważną awarię. Emilia łamie przerzutkę. Jedynym wyjściem jest usunięcie przerzutki i spięcie łańcucha na jednym przełożeniu. Tak uratowanym rowerem Emilia dociera te ostatnie 10 km do Tczewa. Jesteśmy w Tczewie przed czasem i postanawiamy jechać po odpoczynku dalej do Gdańskach na „kołach” Zgodnie z planem trasa wycieczki wyniosła 55 km Emilia i jeszcze kilka osób jedzie pociągiem do Gdańska. 7 dzielnych osób rusza do Gdańska rowerkami. Jedziemy asfaltami przez Koźliny, Krzywe Koło, Suchy Dąb, Grabiny Zameczek do Pruszcza. Tam wjeżdżamy na wał kanału Radunii. Na Oruni Paweł łapie gumę. Ja żegnam się z wszystkimi i ruszam do domku na kołach. Melduje się przed godzina 20.00 w domku przejechawszy tego dnia 132 km Towarzystwo miłe, pogoda dopisała, kolejny udany rajd. Do zobaczenia na szlaku.