Relacje » Szlakiem Motławskim o poranku, 28 września 2007
Na starcie o 7 czekała na mnie Madzia. Poczekałyśmy chwile na spóźnialskich i postanowiłyśmy ruszyć w stronę Olszynki. Już na Ogarnej dołączył do nas Flash, na Marka "Śpiocha" Phantoma nie było na co liczyć...ledwo się przebudził.
Chwile po starcie zaczęło kropić. Wspomnienia Fransa przyprawiły mnie o dreszcze. Prawie godzinę kręciliśmy się w okolicy Motławy koło Bastionu oczekując na Marka. Deszczyk wciąż padał...
Obraliśmy inny traskę, jednak zanim się rozkręciliśmy porządnie z km wycieczka praktycie się rozmyła... byliśy przemoczeni i zmarznięci. Tym bliżej Żuław tym mocniej lało. Rozum wziął górą pranaście km za Gda gł ekipa postanowiła wrócić. Wkońcu część z nas ma ambitne plany turystyczne na nadchodzące dni.
W ramach osuszenia postanowiliśmy wypić herbatkę... u mnie:) I tak pare godzin snuliśmy plany na nowe eksploracje terenów, pomysły na prowadzenie rajdów itp.
Ogólnie 2 spóźnienia w tym jedno 1h 1 pompowanie koła 15 max przejechanych km 1 rozsądna decyzja 4 super ludzików
i 1 nieustanny deszcz ...
Może na drugi raz uda mi się przejechać tę trasę. Póki co za każdym razem coś wy-pada. :)