W pociągu dużo śpimy. Rano w Zakopcu łapiemy busa na Palenice Bialczańską. Stamtąd zaczyna się nasza tatrzańska przygoda. Wędrujemy szlakiem czerwonym do Wodogrzmotów Mickiewicza, a następnie odbijamy na zielony wiodący doliną Roztoki do Schroniska w dolinie Pięciu Stawów Polskich (potocznie zwanego "Piątką"). Szlak wiedzie przez ziejące strachem zmłucone połacie lasu przez lawiny i porywy halnego. Do schroniska docieramy bez problemów przy lekkich opadach śniegu i słońcu na końcówce podejścia. Obiad, przepak i krótki spacerek nad "Siklawe" zalodzonym szlakiem.
13.02
Dziś kierunek Zawrat. Na stokach mocno nasłonecznionych Rafał dzisiejszego dnia odkrywa "sparszywiały śnieg odwilżowy". Ze schroniska ruszyliśmy przez przełęcz Schodki, następnie trawersem i granią Małego Koziego. (tutaj duże uznanie dla Rafała, który pierwszy raz będąc zimą w górach pokonał trudny i eksponowany odcinek bez zająknięcia). Kilka lodowych ścianek i sporo luftu pod nogami...o 12:00 stajemy na Zawracie. Po krótkim odpoczynku metodą dupozjazdu śmigamy w dół doliny i człapiemy do schroniska. Czytamy o tatrzańskich wyrypach, Rafał twierdzi że żaden ze mnie taternik skoro nie byłem na takiej wyrypie:)
Hasło dnia: W drużynie trzeba się wspierać, jeden spada to drugi leci za nim:)
Po obiadku, wieczorem przy świetle czołówek ruszyliśmy na nocną foto sesje. Tutaj jest po prostu bajkowo.
14.02
Hasło dnia: "Dupa bliżej ściany inaczej to do garów" (zasłyszane w schronisku)
Dzisiaj wybraliśmy się na Kozi Wierch. Niestety droga w żlebie nie przetarta, więc decydujemy się na wejście po oblodzonych skałach. Trudno technicznie, ale bezpiecznie od lawin. Pierwszą część prowadzi Rafał potem oddaje mi prowadzenie. Dochodzimy do skalnej płyty gdzie zapada decyzja o trawersowanie żlebu i prostą linią na szczyt. Stamtąd piękny widok i siad na tyłek, zjazd na dół. Powrót do schroniska: piwo, grzaniec i wieczorne rozmowy. Po jakimś czasie zaczynają padać propozycje spływu kajakowego pięcioma stawami:)
15.02
Gładka przełęcz. Wg Oppenheim'a "Przyczyną śmiertelnych wypadków w Tatrach jest zgon turysty":) Gdyby ludzie nie zabijali się na śmierć nie byłoby tego wszystkiego. Dzisiaj z Rafałem przeprowadziliśmy akcje ratowniczą turysty z Wadowic, który utknął na zalodzonym polu śnieżnym pod Gładką przełęczą. Z Hladkiego Sedla rozpościerał się piękny widok na nie skażony ludzką stopą krajobraz zimowych słowackich tatr.
Tego dnia wieczorem następuje u nas chyba jakiś kryzys. Rafał postanawia przerobić świstaka na pokrowiec do termosu. Cytuje: "bo to lepsze niż wieśniacka skarpeta, świstak to klasa" :) Później dywagacje nad tym czym różni się ser górski od prawdziwego oscypka.