Relacje » Brda - spływ kajakowy /było/, 22 lipca 2007
Walory rzeki Brdy znawcy tematu zapewne znają, osobą które nie spławiały się tą właśnie rzeką mogę tylko polecić. Naprawdę warto. Świetna frajda i totalny relax w otoczeniu Tucholskiego Parku Krajobrazowego. Trasę warto rozpocząć w Mylofie a zakończyć Świcie, lub dla tych co chcą zahaczyć o piekiełko w Piła Młyn. Poniżej i powyżej są duże zbiorniki wodne w których nurt rzeki jest znikomy lub żaden, i bez wiosłowania nie da się płynąć. Oczywiście jest to propozycja na jeden weekend, jeżeli ktoś ma ochotę i chce się spławić całą długością Brdy wówczas musi zarezerwować cały tydzień. Rzeka od zapory w Mylofie nie jest wymagając, nurt wolny, czasami tylko przyspieszający, leży kilka drzewek, lecz da się przepłynąć, przy dwóch trzeba wykazać się refleksem i umiejętnościami manewrowania kajakiem. Od Gołąbka II nurt staje się silny, widać spadek rzeki, są podwodne kamienie i powalone drzewa, są tablice informacyjna o występujących niebezpieczeństwach. Osobiście ten kawałek lubię najbardziej :) W tym roku jest zdecydowanie więcej powalonych drzew, niż w latach poprzednich. Do tego trzeba dodać że większość z tych wiatrołomów nie jest przycięta, jak to zazwyczaj nie Brdzie ma miejsce.
Kilka rad dla początkujących:
Ludzie na zdjęciach byli świetnie przygotowani, każdą kanapeczkę zawinęli w osobny woreczek (co widać na fotce), rewelacyjny pomysł tylko podczas wywrotki każda z kanapek płynie osobno i wcale nie jest łatwo je dostrzec na szerokiej pełnej przeszkód rzece. Dokładnie to samo ma się z innymi sprzętami takimi jak klapki, ubrania, dokumentu w małych etui, czy telefony komórkowe. Pakowanie każdej z tych rzeczy osobno nie ma sensu jeżeli walają się one luzem! Rozwiązania są dwa: albo powiązać rzeczy razem i przywiązać do pustej zakręconej plastikowej butelki, tak aby łato można było zlokalizować zgubę na wodzie, albo wszystko zapakować do wodoszczelnego worka, polecam brezenty wzmocnione gumą, foliowe śmietnikowe woreczki łatwo ulegają przedarciu, do celów wodochronnych nie specjalnie się nadają.
Na rzece jest jedna rzecz której nigdy, ... przenigdy, robić nie wolno : ustawić kajak prostopadle do nurtu i dać się zepchnąć do powalonego drzewa. To poważny błąd. Kajak jest unieruchomiony. Przy takim ustawieniu przez burtę zaczyna „wchlapywać” się woda. Ludziska zaczynają panikować, wykonują nerwowe ruchy, chcą za wszelką ceną odepchnąć kajak od przeszkody. Zazwyczaj im się to nie udaje, ilość wody w kajaku zwiększa się, kajak staje się coraz cięższy i coraz bardzie się zanurza wreszcie traci wyporność, nurt rzeki wciągać go pod przeszkodę. Wszystko trwa kilka chwil może minutę, i jest po zawodach. Woda to ogromna energia. Trzeba mieć dla niej szacunek, w ten weekend wiele osób się o tym przekonało.
A bym zapomniał, i nie jest to w żadnym wypadku reklama. Jeżeli ktoś lubi świeżutkie rybki, w Mylofie za Wielkim Kanałem Brdy po prawej stronie jadąc na Okręglik jest bar. Rewelacyjne smażone pstrągi tam serwują. Mimo że nocowaliśmy w Woziwodzie to na kolację pojechaliśmy właśnie do tego baru i specjalnie po to by zjeść rybkę.