Relacje » Rowerem wzdłuż jezior Pojezierza Kaszubskiego i TPK / było, 14 lipca 2007
Zamierzenia było proste: zrelaksować się na rowerze w sobotnie popołudnie, niestety samotnie, jako iż inni (pytani o chęć rajdziku) byli albo zajęci, albo pracowali, albo leniuchowali...:) Trasa prowadzić miała z daleka od blachosmrodów, dlatego przeważały głównie szutry lub drogi leśne (rzadko asfalt). W skrócie pisząc, rower zaprowadził mnie najpierw drogami szutrowymi nad J. Tuchomskie, skąd przez Warzno (zaliczając po drodze kolejne jezioro: Orzechowo) dojechałam do Czeczewa. Tam już niestety asfalt...aż do Kłosowa. Na tym odcinku wyprzedził mnie szosowiec, ... ale to był jego błąd, bo siadłam mu na koło, a że akurat była górka, to się facet zmęczył; Nie chcąc tracić dobrego tempa, podczas gdy on sapał ... delikatnie ruszyłam naprzód, wywołując w nim chyba niezbyt pozytywne uczucia:) Ale co tam, po co mnie wyprzedzał:) Dalej szutrem do Kowalewa i stamtąd wzdłuż jezior: Jelonek, Wycztok i Kamień przez Moczydła:) do szosy prowadzącej na Szemud. Kierunek: Rumia, L. Kamień. Tu zaczął się, tak wielce uwielbiany przez bikerów, bruk...prowadzący do J. Okuniewo. Kierując się na północ w głąb lasów. chciałam dojechać do czerwonego szlaku przy J. Zawiat. Niestety mój rower chciał inaczej i zaprowadził mnie do Grabowca. Całe szczęscie w lesie na kamieniu był kierunek na Bieszkowice, ach ta moja nawigacja:( heh... Krążąc lasami dobrnęłam w końcu do czerwonego... otrzymując w tym samym czasie "czerwone buziaki" (zainteresowany wie o co chodzi); Dalej już cały czas czerwonym wzdłuż jezior: Bieszkowice, Rąbówka, Wygoda, Pałsznik, do Borowa, gdzie nastąpił relax w gronie znajomych - dziękuję za pyszny poczęstunek:) Ciasto było wyborne...:) Ostatnim jeziorem do zaliczenia było Wyspowo koło Zbychowa. Tu wpakowałam sie w niezłe krzaczory i chyba zgubiłam szlak... niby miał prowadzić bliziutko wzdłuż jeziorka, jednak tam były tylko mokradła i konary drzew, które skutecznie uniemożliwiały mi dalszą jazdę. Dlatego wybrałam wspinaczkę "wysokogórską" po ścianie lasu by wierzchołkami przez gałęzie i korzenie dostać się do bardziej cywilizowanych obszarów. W Zbychowie właściwie zaczęła się już droga powrotna do domku. Przez Reszki (dla mnie powinna sie wiocha nazywać "Resztki"...cywilizacji) i lasy, wzdłuż Zagórskiej Strugi, pokonując kilka niezłych podjazdów:P dotarlam do Głodówkowa, gdzie zaczęłam być już naprawdę głodna:) stamtąd jeszcze tylko asfaltem przez Wiczlino i już w domku.
Podsumowanie: Dystans: 72 km Średnia prędkość: 21 km/h Ilość zaliczonych jezior: 13:)