Po złotym, szeleszczącym kobiercu wspięliśmy się do średniowiecznego grodziska na Zamkowej Górze, by nasycić oczy panoramą jeziora Żarnowieckiego. Klucząc między zagajnikami i łąkami dotarliśmy do Odargowskiego, Pogańskiego, Diabelskiego, Stojącego (która nazwa jest w końcu właściwa?) Kamienia. Stamtąd przez rezerwat „Zielone” i goszczyńskie łąki udaliśmy się do Dębek. Conieco w brzuszki w Holsteinie i już po zmroku wyszliśmy na plażę, cudownie pustą o tej porze roku i tej porze dnia. Ciepło, bezwietrznie, cicho… W Żarnowcu zameldowaliśmy się ok. 19-tej, mając w obolałych nogach przeczłapane 26 km.