Jura to miejsce magiczne. Wiedziałem, że wyjazd ten powinien być czymś na miarę wyprawy roku- nie pomyliłem się! Wiem, że za szybko tam nie wrócę i dla tego nazwę tej majówkę- wyjątkową, pod każdym względem. Zaczęliśmy od Częstochowy-Jasna Góra. Następnie nasze dalsze kręcenie to już szlaki. Powalające widoki, krajobrazy coraz bardziej wypełniały nam miejsce na kartach pamięci w aparatach foto. Okazji to focenia giga dużo :)Wszystkim tym co chcą Jure zwiedzić rowerem proponuje minimum 4 dni wolnego. Czasu na kręcenie jest tutaj zawsze za mało :).Kraina naszpikowana obiektami które nie wolno przejechać obojętnie. Stąd tez nasze dzienne przeloty-tylko albo czasem aż 80km.Tutaj nie wolno,nie warto się spieszyć !!!! Choć wielu będzie mi miało za złe,że i te ślimacze tempo było zbyt duże.:)
Zamki w Olsztynie,Ogrodzieńcu,Smoleniu,Pustynia Błędowska cały Ojcowski Park Narodowy to owszem rodzynki tego co na Jurze warte polecenia. Lecz nie zapomnijmy o ogromnej ilości mniejszych zameczków,pałacyków,dworków,kościołów,klasztorów,skał,skałek,jam,jaskin,punktów widokowych czy przepięknych singielków w dół jak i w górę. Zaskoczeniem było dla nas wszystkich ilość piachu na szlakach. Bory nie mają się czego wstydzić !!Raj dla wspinaczki skałkowej- fascynatów tej formy spędzania wolnego czasu było naprawdę wielu.
Pogoda na 4+.Pierwsze 3 dni rewelka-słonko i około 15-18*C.Tylko czwartego dnia zmoczyło nas konkretnie! Zimno 3-4*C.
Jura na długo zapadnie mi w pamięci,innym mam nadzieje również. Opisać tego wszystkiego nie jestem w stanie. Wszystkim mocno polecam.A kompanom 4 dniowej wyprawy bardzo dziękuję za towarzystwo.
Kraków...mnie zatkało.
Miasto,żyje i oddycha. By wszystko zobaczyć i zarejestrować na karcie pamięci,2 dni to minimum. A wieczorem i nocą..........ah