Relacje » Z biegiem jesiennej rzeki, 25 września 2010
- ślad dodał padre
- ślad dodał kacperek
- Dlaczego jeżdzisz narowerze? - Nie wiem dokładnie, dla pięknych widoków, by trzyma ć formę? - A dlaczego pojechałeś dziś tak daleko, aż nad Łupawę? - Bo chciałem zobaczyć miejsca, gdzie ludzie mówią to, co myślą, gdzie drogi zarastają, gdzie Rzeka dziką jest, gdzie grzyby są niewyzbierane…Z czystego hedonizmu. - A jakieś miejsca szczególne? Coś, co utkwiło Ci w pamięci? -Tak, piękny podjazd na początku, na szczęście asfaltem na 120m, potem błota i kałuże, dalej cudne jez. Kozińskie, gdzie jeden z nas zażył nawet kąpieli. Następnie Rzeka, ze swoimi bystrzami, z największym spadkiem w kraju, z głazami i cudnymi mostkami. - A Banda się nie chciała wycofać? Przecież tam trudne tereny… - Tak, ale Banda idzie wszędzie, przechodzi jak trzeba przez dzikie ostępy , przez jary i pod górę. Wszędzie da radę, jestem z niej dumny. - A jak Rzeka? - Raz warkocze zielone w Niej wirują niczym warkocze panny w tańcu, woda miesza się między wysepkami, by po chwili zwolnić, meandrować i ukrywać dna swego zagadki. - A dalej? Zjedliście coś? - Nie, najpierw szukaliśmy kamieni-głazów sprzed 4000 lat, by potem odnaleźć je w miejscu całkowicie dzikim, bez zbędnych tablic i oznaczeń. Zjedliśmy nad samą Łupawą w restauracji Nostalgia.
- I potem pociąg był? - Jeszcze dojechać do niego krzakami i piachem przez pole trzeba było. -Dlaczego dopiero teraz piszesz, skoro pociąg był tak dawno? Kacperek zabrał mnie i Witka na imprezę do Borodzieja. Było zacnie, zwłaszcza smalec super. - A jazda po ciemku do domu? Była super i z małymi przygodami. To był czad, 88 km w domu na rowerze.A następny rajd w tych okolicach? _ Na majówkę kajaki i rowery. To będzie Czad