Relacje » Wiosna w Gorcach - relacja :), 7 maja 2010
Wybór na tegoroczną majówkę padł na Gorce. Ruszamy nocnym TLK z Gdańska, aby rano być już w trasie. Eksplorację gorczańskich szlaków rozpoczynamy w Rabce od zwiedzenia Muzeum im. Władysława Orkana, które mieści się w pięknym, drewnianym kościółku p.w. św. Marii Magdaleny z 1606r. Po doznaniach dla ducha, czas na coś dla ciała. Ruszamy Głównym Szlakiem Beskidzkim w kierunku Turbacza. Pogoda dopisuje, jest bezchmurnie i ciepło. Nad Rabką pierwsze widoki. Za nami dominuje masyw Babiej Góry, z lewej strony wyłaniają się poszczególne wierzchołki Beskidu Wyspowego, po prawej majaczą ośnieżone Tatry. W takiej scenerii wędruje się przyjemnie, tym bardziej, że po drodze mijamy bacówkę PTTK na Maciejowej i schronisko PTTK na Starych Wierchach. Nie zapominamy uzupełnić utraconych płynów . Na Turbaczu jesteśmy w porze podwieczorku. Kolejnego dnia pogoda się niestety psuje. Niskie, gęste, deszczowe chmury. Z dalekich widoków nici. Naszym celem jest Hala Turbacz, Czoło Turbacza, następnie Kudłoń. Tutaj rozległa panorama na gorczańskie szczyty: Mostownica, Czoło Turbacza, Turbacz, Jaworzyna Kamieniecka z piękną halą. W oddali ukazuje się cel na kolejne dni – Lubań. Na Kudłoniu chłoniemy informację o głuszcach, które można spotkać w tym rejonie. Schodzimy urokliwymi halami w kierunku Doliny Kamienicy. Nagle tuż za nami rumor – w powietrze wzbija się spłoszona samica głuszca – mamy dużo szczęścia, bo to rzadkie i płochliwe kuraki! Pogoda niestety bez zmian, co więcej w nocy szalała burza. My przenosimy nasze „szafy” do studenckiej chaty „Gorczańska Chata – GOCHA”. Idziemy przez potężną Halę Długą, zachodzimy na Halę Wzorcową pod niegdysiejszą Metysówkę. Potem jest już tylko marsz we mgle, gorczańskie lasy stają się magiczne, baśniowe, nawet nieco tolkienowskie . Na Jaworzynie Kamienieckiej obowiązkowy przystanek przy Bulandowej Kapliczce z 1904r. Potem przyjemna wędrówką „granią”w kierunku Gorca. W odpowiednim miejscu skręcamy w kierunku Jamnego do chaty. Pogoda nie ma litości – leje. W chacie gwar, zapach różnych trunków, ale jest też to co dla wędrowca najważniejsze – ciepła jadalnia i herbata na powitanie! Kolejnego dnia mieliśmy popróbować swych sił z Lubaniem, ale niestety chata jest otwarta tylko do 3 maja. Szybka zmiana planów i zamiast delektować się śpiewem, gitarą i trunkami w jadali, kładziemy się szybko spać, aby zdążyć na ranny autobus z Ochotnicy Górnej do Krościenka nad Dunajcem. Pobudka po 6-tej rano, szybkie śniadanie i schodzimy do wioski. Z okien PKS’u podziwiamy zabudowę jednej z najdłuższych wsi w Polsce (ok. 25km). W Krościenku szybkie i owocne poszukiwanie noclegu. Przepakowanie „szaf”, drugie śniadanie, gofry na deser i ruszamy na Lubań! Z Krościenka to 3h wędrowania, my robimy to w 2h55min . Po drodze mimo ciągłego zachmurzenia towarzyszą nam widoki na Beskid Sądecki, Pieniny i Tatry. Według mnie Lubań to najhonorniejszy z gorczańskich wierchów. Na szczycie szeroka panorama, niestety dziś szaro-bura. Niedaleko wierzchołki Małych Pienin, pod nami Zalew Czorsztyński, na horyzoncie Tatry Bielskie. Na Lubaniu kończy się nasza przygoda z Gorcami, na 100% kiedyś jeszcze tu wrócimy! Zapraszamy do fotek. Aga i Satan.