Gdy woytek49 otwiera sezon, wiadomo, że musi być z pompą, ale takich tłumów chyba nikt się nie spodziewał! Na stację SKM Gdynia Chylonia zjechali się rowerzyści ze wszystkich stron Trójmiasta i okolic. Doliczyliśmy się około 90 osób, potem zabrakło nam już palców do rachowania.
Choć wielu spośród RwM-owiczów w ogóle w tym roku nie zamykało sezonu, to jednak jak to zwykle bywa, wypadało oficjalnie otworzyć czas wspólnych wycieczek rowerowych. Domagali się tego wszyscy, bo kiedy za oknem słońce świeci, a świat staje się bardziej zielony, niż szarobury, to każdemu rowerzyście krew zaczyna w żyłach krążyć szybciej i burzliwiej.
Żeby było sprawiedliwie Jako że nasza rowerowa rodzinka skupia wokół siebie ludzi z całego Trójmiasta i okolic, to trzeba pamiętać, by miejsca zbiórek różnych wycieczek wyznaczane były sprawiedliwie. Kiedy więc po raz pierwszy padło hasło „czas otworzyć sezon”, trzeba było się namyślić, gdzie zebrać głodną rowerowych wrażeń ekipę. Tym razem wybraliśmy Gdynię.
Rowerzystów, biorąc rzecz z grubsza, można podzielić na początkujących, takich co to w weekendy czasem pokręcą co nieco, no i oczywiście przecinaków, za którymi nie tylko w lesie trudno nadążyć. Zadanie poprowadzenia takiej grupy nie było łatwe. Przyjął je na swoje barki xMichalx, debiutujący w RwM-owym środowisku zupełnie niedawno, acz z impetem.
Kto nas policzy? Na wyznaczone miejsce zbiórki jedni dotarli dzięki „uprzejmości” Szybkiej Kolei Miejskiej, która, jak usłyszeliśmy od motorniczych, zachwycona tak liczną gromadką cyklomaniaków nie była („i oni nam mają pracy nie utrudniać?”, „rowerami by lepiej jeździli, skoro mają” – to tylko niektóre złote myśli naszych cudnych przewoźników, które padły w naszą stronę). Inni pospieszyli do Chyloni na własnych rumakach – z Gdańska, Sopotu, Gdyni, Wejherowa i innych okolic.
Pojawiło się sporo osób, które było nam dane widzieć po raz pierwszy i mamy nadzieję nie ostatni, a także wielu dobrych, starych znajomych, których miło było zobaczyć zgromadzonych w jednym miejscu. Dołączyły też do nas zaprzyjaźnione grupy rowerowe – przedstawiciele WTC, TIR-u, GRT, czy GER-u. W sumie – ponad 90 osób. Fotoreporterzy mieli problem, by ująć ich wszystkich w jednym kadrze.
Gdzie nas koła poniosą Trasa, jak to zwykle na tego typu rajdach bywa, nie była ani długa, ani męcząca. Taki peleton budził zdumienie wśród przechodniów, kierowców mijających nas samochodów oraz innych rowerzystów. xMichalx wybrał dla nas tego dnia trasę, która prowadziła z Chyloni przez Dębogórze, Rezerwat Beka, aż do Rewy, gdzie na chwilkę się zatrzymaliśmy, by pooddychać czystym, morskim powietrzem, chwilkę się „pointegrować” i nacieszyć słoneczną pogodą, która tego dnia naprawdę nam dopisała. Mówi się, że pogoda na rower jest tylko dobra lub bardzo dobra, ale tym razem była wręcz idealna. Co niektórym udało się nawet załapać na pierwszą, wiosenną opaleniznę.
Po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy w drogę na ognisko, bo nasze brzuszki zbiorowo dawały już znać, że tych 30 km, które przejechaliśmy, pozbawiło je niezbędnych do życia kalorii. Zapominalscy zdążyli jeszcze pouzupełniać zapasy w mijanych po drodze sklepach, a następnie sprawnie przemieściliśmy się w stronę Dębogórza, gdzie dzięki uprzejmości sklepu rowerowego EMTEBE.pl zapłonęło dla nas ognisko.
Przy smażeniu kiełbasek, sympatycznej muzyce i miłych rozmowach czas upłynął nam jak zwykle zbyt szybko i trzeba było udać się w drogę powrotną.
Po wycieczce trzeba się „dokręcić” Dębogórze było miejscem, gdzie nasza liczna grupa rozbiła się na mniejsze grupki i każdy pomknął do domu, jak było mu wygodnie – jedni pognali na kolejkę, inni lasami i bocznymi drogami, a jeszcze inni postanowili polansować się na ścieżkach rowerowych. Niektórym przy domach licznik pokazywał ponad 100 km. Niezły wynik jak na „lajtowe” rozpoczęcie sezonu wiosenno – letniego.
Dziękujemy za wspólną wycieczkę i zapraszamy na kolejne!