Relacje » Na obiadek niedzielny do baru Lula /reedycja/ , 21 marca 2010
Nie będę rozpisywał się zbytnio nad prozaicznym przejazdem rowerem na obiad:
1. Pogoda tylko na starcie i mecie wycieczki była znośna.
2. Bar "Lula" w Koszwałach z braku klientów zamknął niestety swoje podwoje.
A teraz co dobre:
1. W odległości 1 km od "Luli" restauracja "Kraina smaku" zaserwowała nam swoje specjały (a wybór był imponujący).
2. Ekologiczną Marzannę przygotowaną przez Luizę utopiliśmy bez żalu, chociaż była zbyt pięknie przygotowana jak na taki koniec jej żywota.
3. Ponad programowo zwiedziliśmy dom podcieniowy w Miłocinie z 1731 roku (sprawdziłem przy okazji rzymskie MDCCXXXI :)), co wydłużyło nam trasę przejazdu do 48 km.
4. Wstrzeliliśmy się z rowerową inauguracją sezonu w pierwszy dzień wiosny.
5. Punktualnie o czasie zameldowaliśmy się cali i zdrowi na mecie, a przemiłe towarzystwo i wesoła atmosfera to rekompensata za wszelkie niedogodności pogodowe.