Relacje » Jesienny piknik nad Jeziorem Straszyńskim, 4 października 2009
Przy Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku zebrała się 14-osobowa gromadka rowerzystów skuszonych wizją leniwej wycieczki i kiełbasek pieczonych nad ogniskiem. ;) Zachęcało też piękne poranne słoneczko, choć później po drodze aura niejednokrotnie nam przypominała, że to niestety już jesień...
Pojechaliśmy wałem wzdłuż kanału Raduni - kasztanową aleją usłaną liśćmi, całą masą kolczastych skorupek i błyszczących kasztanów. W Lipcach odbiliśmy na Borkowo, a potem na południe w kierunku Raduni. Po drodze było trochę dokuczliwych górek. Potem, trzymając się rzeki, dojechaliśmy do Jeziora Straszyńskiego. Przed elektrownią przejechaliśmy przez mostek na drugą stronę. Stąd już niedaleko było do miejsca naszego pikniku.
Na polance nad jeziorem rozpaliliśmy ognisko. Piknikową atmosferę próbował nam psuć przelotny deszczyk, niezrażeni nim jednak upiekliśmy, a potem spałaszowaliśmy z apetytem kiełbaski. :) Niektórzy zakosztowali też pieczonych na ognisku jabłek!
Czas było ruszać w dalszą drogę. Przez Bielkówko dojechaliśmy do Pręgowa. Tutaj, przy uroczym kościółku z kamienia polnego, kolejna już przerwa techniczna z powodu złośliwie spadającego łańcucha. I popas przy sklepie.
Do Czapelska dojechaliśmy przyjemną drogą wiodącą przez las. Stąd skierowaliśmy się nad Jezioro Łapińskie. Zjechaliśmy nad sam brzeg i na chwilkę zatrzymaliśmy się na pomoście przy ośrodku wczasowym. Niektórzy próbowali tu nawet akrobacji na rowerze na mokrych deskach. ;) Trzeba przyznać, że wiało straszliwie.
Wzdłuż brzegu jeziora, a potem nowiutkim asfaltem pojechaliśmy w kierunku Łapina. W pewnej chwili przy drodze natknęliśmy się na dość niezwykły widok: "las" przeróżnych stylowych latarni ulicznych! Jak się okazało, była to ekspozycja producenta słupów oświetleniowych.
Już bez postojów, przez Widlino, Niestępowo i Sulmin dojechaliśmy do oficjalnego końca naszej wycieczki: nad Jezioro Otomińskie. Na zegarku była godz. 15, a na liczniku 43 km. Tu, gwoli ścisłości, dodam jeszcze, że wycieczkę zakończyliśmy w nieco okrojonym składzie, więc tym, którzy wytrwali do końca, chciałabym szczególnie gorąco podziękować. :)
Do pogody na wycieczce można by się trochę przyczepić. ;) Za to trudno mieć coś do zarzucenia jej uczestnikom. :) Bardzo dziękuję wszystkim za udział i bardzo miłą atmosferę, a Markowi i Michałowi – za pomoc w nawigacji. Na wycieczce pojawiło się sporo nowych osób; mam nadzieję, że jeszcze się nieraz spotkamy.