Pod Mc tym razem Mx spoznil sie najbardziej. 14 minut spoznienia organizatora i na dodatek nieprzygotowany calkowicie. 3 łyki zimnego powietrza, i jedziemy.
Ruszylo nasz sztuków 15 w kierunku BP i KFC na morenie by odczekać na UFO... wiesz ja to Ci powiem że w życiu to już wszystko widziałem... a UFO widziałeś ? No nie.... tam jedzie... :D
Nieopodal na poligonie złapał nas jeszcze Adam... skład pełny... 17 osób.
Potem wyścig z poligonowymi kierowcami, którzy za wszelką cenę udowadniali nam że po kamieniach oni jeżdżą szybciej... i już osiedle Alali.
Potem asfalcikiem tak gdzie zielony i niebieski pod obwodnicą przechodzą, trochę po łące na wskroś i wbijamy się na remontowany kawałek drogi za lotniskiem.
Okazuje się, że bajeczne starty samolotów mają swoich amatorów którzy koczują pod plotem po nocy z małymi dziećmi by nawdychać się oparów 105tki.
Dalej, za mostem kolejowym w Rębiechowie skręcamy w prawo i lećimy na Barniewice. Ja skutecznie robie za zamykającego z UFEM, jakies 500m za grupą. Kolejny wiadukt... i nie wiem gdzie już jestem. Fakt jest taki, że błądzimy tam, gdzie jeszcze nie błądziliśmy... miła odmiana.
Potem jakieś jeziorko... płyty i stromo pod górke, dopiero ogarniam że to osowa. Eeeeee.... zjezdżamy owczarnią koło Renka, dalej do Geanta i standardowo w las, wariant na sopot. Dobijamy do Reja i piekny niekończący się zjazd... Saba i Obcy jeszcze dokręcają, staram się za nimi nadążyć, pomału dochodzi mnie Adam i kończy mi się dobrze oświetlona droga. Do sopotu dojżdżam samotnie ze swoją czołówką. Za mna UFO i już komplet.
Śmieszką rowerową w górę Sopotu, i lądujemy w "Setka & Serwetka" mając 35km na liczniku.