Tuż przed północą, przed dworcem w Wejherowie pojawił się tłum ludzi ubranych w dziwne kolorowe, lateksowe stroje z kaskami na głowie. Wszyscy migotali czerwonymi i białymi lampeczkami. Po 20 min przywitaniach i uściskach, osobnicy ustawili sie w rządku i się policzyli.
A imię jego 40 i 4... tylu nas było.
Ruszyliśmy ... prowadzeni przez Mita i Zdzicha. Najpierw rundka honorowa przez centrum Wejherowa, okrzyki mijanych imprezowiczów „Nienormalni...!” Następnie przejazd przez tunel i za chwilę jesteśmy w lesie. W Lesie dołączył jakżeby inaczej Stefan i jego 9 osobowości. Czyli jest nas 45 ;-) Jechaliśmy spokojnym tempem, wiedzieni rewelacyjnym szlakiem WTC w asyście pilnujących bezpieczeństwa rwm komando :-). Za Puszczą Darżlubską pola, i ciepły wiatr. Pogoda nas rozpieszczała :-) . Docieramy do Rozewia jako, że organizatorka była trochę bezplanowa zatrzymaliśmy się pod latarnią aby debatować co dalej. Wreszcie jeden z dzielniejszych zawiódł nas na piękną skarpę skąd mogliśmy obserwować wschód słońca. Kilkoro śmiałków pod czujnym i opiekuńczym okiem Adama poszło sie wykąpać. Po wschodzie ruszyliśmy w kierunku Władysławowa, tam część pojechała na pkp a my pojechaliśmy dalej na kłach. Za Władysławowem byliśmy świadkami kraksy samochodu. Na szczęście czoło peletonu szybko zareagowało, udzieliło pierwszej pomocy. Poczekaliśmy na przyjazd 3 karetek ,policji, 2 wozów strażackich i pojechaliśmy. Przed Puckiem odłączyli się Topol, Adaś i Wickerman a reszta ruszyła na boskie jabłka w cieście. Można je zdobyć będąc jedynie 6 rano na rynku w Pucku, ale warto! Stamtąd na kłach do domu. Jedni w kierunku Gdyni inni Wejherowa. Mniejszość w tym ja wsiadła w skm w Cisowej większość ruszyła dalej. Rajd skończyłam we własnym łóżku o godz. 11.
Dziękuje Wam wszystkim za uczestnictwo i dobry humor, szczególnie kolegom którzy poprowadzili tą procesję. Mitowi za świetne przewodnictwo i Zdzichowi za pomoc. Marcinowi, Łukaszowi, Sebastianowi, Pawłowi i Obcemu za czuwanie nad spójnością i bezpieczeństwem (a mogło być różnie) Jesteście super! No i Adamowi, który jak nikt inny opiekował się tyłami. Satanowi za to, że nauczył mnie jak w warunkach polowych czyści się oko :-) bezcenne... Sabie i Obcemu, że z takim zaangażowaniem zajęli się paprochami w moim oku i za okularki. I wszystkim kolegom, którzy na różnych etapach tej imprezy przejmowali prowadzenie.