Slowo się rzeklo, wiec pare slow o wczorajszej wycieczce. Prawde mowiec z trudem zebralem się do wyjscia. Niebio zaciągnięte, zimno i ponuro. Pogoda raczej barowa, a przynajmniej, fotelowa… Ale trudno, dojade chociaz do Otomina i wroce do domu, tak pomyślawszy, ociągając się, ruszyłem z Wojciecha, przez Kowale i Szadulki dojechalem do Otomina. A propos, od stadniny koni do skrzyżowania w Otomina, droga wylozona piekna kostaka, a do tego, asfalt wylany prawie do jeziora. Mam nadzieje ze nie przyjdzie im do glowy cignac tego asfaltu do Sulmina. Kiedy dojechałem nad jezioro w Otominie, stwierdziłem ze to jednak troche za malo i postanowiłem zakończyć rajd w Zukowie, ale jak już tam dotarłem, pomyślałem ze szkoda wracac, skoro już tyle przejechałem. Podumałem, podumałem i ostatecznie postanowiłem, ze jeżeli pogoda nie poprawi się, dojade do Tokar i wroce do Gdanska, przez Banino i Rębiechowo. Sw. Krzysztof, chyba wysłuchał moich narzekan na pogode i Tokary, przywitaly mnie słońcem, tak wiec już nie kombinowałem dalej i zdecydowałem jechac wedlog planu. W zdecydowanie lepszym nastroju, nucąc pod nosem piosenke Edith Piaf „La Foule”, razno ruszyłem do Jeleńskiej Huty. Tu, zrobiwszy pentelke, skierowałem się nad jezioro Kamien, gdzie spedziwszy godzinke, śniadając i kontemplując uroki przyrody, zagapiony w wode, po bardzo milo spedzonym odpoczynku, postanowiłem zaczac droge powrotna do Gdanska. Mimo ze była już godz15, zdecydowałem troche powłóczyć się po okolicy, zanim pojad do Kielna, skad przez Chwaszczyno i Oliwe, sciezka rowerowa dojade do domu. Reasumując, mimo kiepskich początków, reszta wraz z zakończeniem rajdu, bardzo udana. Jak to powiedział kirdys L. Miler- „Nie wazne jak mezczyzna zaczyna, wazne jak konczy…” Ja, pomimo ze jego koniec był raczej marny, jestem bardzo zadowolony ze nie poddalem się i dowiozłem rajd do konca. Dziekuje wszystkim których spotkałem po drodze i którzy, z wzajemnoscie z mojej strony, zyczyli mi wesolych swiat. I to tyle-dwa badyle…Pozdrawiam. Aha, z planowanych 60 km. wykrecilem 89, z domu do domu.